Tak, wiem, nic nie dodawałam, zawaliłam, ale..straciłam
poczucie czasu. Zmotywowałam się, by wyjść z bagna i poświęciłam się temu
całkowicie, a jedynym miejscem, gdzie jakoś mi szło była szkoła (no dobra,
miałam pasek, cudem). Czasem tak jest, nic nie poradzimy, jeżeli chodzi o
spotykające nas w codziennym życiu sytuacje. Każdego dnia liczę na to, że
kolejny będzie spokojniejszy, że będę mogła położyć się w łóżku i powiedzieć ‘w
końcu’. Jeszcze trochę, nie spodziewam się cudów. ;)
Z powodu wakacji spróbuję raz jeszcze. Zależy mi na
prowadzeniu bloga, więc mam nadzieję, że moje starania nie pójdą na marne.
Można powiedzieć, że zaczynam od zera.
„Cześć, Jestem Weronika, mam 15 lat…”
BIEGANIE, Z CZYM TO
SIĘ JE, JAK ZACZYNAŁAM, PO CO I DLACZEGO?
Ciągle mnie to zastanawia.
W sumie, dlaczego? Myślę, że potrzebowałam takiego odcięcia się od
rzeczywistości, spokoju, wyładowania emocji. Każdy, kto próbował i polubił, wie
o czym mówię. Było to całkiem przypadkowe, decyzję podjęłam z dnia na dzień,
MUSIAŁAM spróbować zrobić coś dla siebie. Zainspirowana pewną osobą wyciągnęłam
stare buty, dres i robiąc krótką rozgrzewkę wybiegłam. 2 minuty biegu, minuta
przerwy i tak parę razy, na więcej nie miałam sił. Mimo wszystko byłam dumna. Kurcze,
ja? Największy leń we wszechświecie, najchętniej siedzący w domu? Miałam za
sobą wiele treningów typowo siłowych, poprzez „dywanówki”, na których póki co
zostałam. To było zupełnie czymś innym. Wsłuchałam się w swój organizm, poznałam
możliwość i aktualnie mijają mi 4 miesiące. Rekord to dotychczas 8km/51:45min. To
mało, wiem. Jednak nigdy nie będę żałować. Wierzę w to, że właśnie bieganie pomaga
wyjść mi z zaburzeń odżywiania!
CO ROBIĘ POZA TYM?
To nie wszystko. Należę do osób, które lubią zmiany. Mimo moich częstych
biegów, potrzebuję od czasu do czasu wyjść na rower, potańczyć zumbę, czy po
prostu iść na długi spacer, albo kilka krótszych, ale intensywnych. Nauczyłam
się żyć aktywnie, a przy okazji patrzę na to, co jem, choć nie ukrywam- lubię
sobie pojeść słodycze, czy po prostu nie tak, jak niektórzy sobie wymyślili. Zainteresowałam
się kuchnią, gotowaniem i poznawaniem nowych smaków. Każdemu, kto kiedykolwiek ze mną rozmawia powiem- urozmaicaj.
Ludzie, urozmaicony tryb życia jest milion razy lepszy i przyjemniejszy, niż monotonia,
która dopada Nas głównie w okresie jesienno-zimowym, czy też, jak kto woli- po
prostu szkolnym (w moim przypadku). Wiem, jakie to jest ciężkie, w czasie
szkoły najchętniej „pierdziałabym w stołek”, albo spała cały dzień po
powrocie do domu, ale jeżeli komuś zależy, zrobi wszystko, wiemy o tym.
LICZĘ KALORIE? CO
ROBIĘ W ZWIĄZKU Z LEPSZYM SAMOPOCZUCIEM?
Przestałam liczyć, w końcu. Może w przyszłości do tego wrócę, nie wiem. Póki co
pragnę uwolnić się od męczącym mnie cyferek, które do życia wnosiły tylko
smutek i pewnego rodzaju obsesję.
„Za dużo węglowodanów i tłuszczu, a za mało białka, muszę przecież budować.”
Na czym..?
kasza orkiszowa, pełnotłusty jogurt grecki z kakao i cynamonem, ananas, powidła śliwkowe- typowy posiłek przed treningiem
Staram się, by posiłek zawierał wszystko, czego w danej chwili potrzebuję i
chcę. Ostatnio lecę na wysokocukrowych śniadaniach i II śniadaniach, ze względu
na mój brak energii. Przyznam szczerze, że nie odczuwam skutków ubocznych, a
czuję się genialnie. Najbardziej liczy się na dla mnie samopoczucie.
Wcześniejsze sytuacje sprawiły, że jedyne,
na czym mi zależy to własne zdrowie. Pragnę, by było jak dawniej. Chcę
pokochać siebie, docenić wszystko, co mam. Niestety, często musi wydarzyć się
szereg nieprzyjemności, abyśmy mogli to wszystko dojrzeć. Chcę być dawną sobą.
Ode mnie to dziś na tyle. Post jest bardzo dziwny, może troszkę długi i
niepotrzebny, ale myślę, że dla mnie samej będzie motywacją w gorszych
chwilach.
Dziękuję za uwagę.
W.
~
źródła zdjęć: weheartit, tumblr